Szukaj na tym blogu

czwartek, 28 kwietnia 2011

Życie w zgodzie z zasadami.


Bywa, że ludzie zawodzą się na różnych rzeczach, które wcześniej uważali za ważne w ich życiu.

Mogą być to jakieś osoby, często uznawane przez nich za autorytety, instytucje, które miały być wyznacznikiem wartości, idee, o których sądzili, że będą określały do końca życia ich system wartości oraz wszelkie inne „rzeczy”, które były dla nich czymś wyjątkowym przez jakiś okres czasu.

W tym zdaniu mamy już wymienione główne powody, dlaczego dochodzi do tego, że ktoś może CZUĆ SIĘ zawiedziony.

Po pierwsze jest to właśnie osobiste poczucie. Jest ono miernikiem, tylko i wyłącznie, dla danej osoby. Jednakże, jakże często, osoba zawiedziona ma skłonność generalizowania: „On, to coś, jest szkodliwe, złe dla wszystkich. Jest globalnie złe, niewłaściwe itp.” Osoba ta nie bierze pod uwagę kwestii, że dana rzecz, osoba, sprawa, mogła przynieść niezbyt dobre skutki TYLKO DLA NIEJ i to W DANYM MOMENCIE jej życia.

Być może w innym momencie i okolicznościach ocena tej osoby lub zjawiska nie byłaby tak krytyczna, nie uderzałby tak mocno w zbiór przekonań osoby doznającej zawodu, a co za tym idzie, nawet do tego zawodu mogłoby nie dojść.

Często przecież osoba, którą tu nazywam: doznającą zawodu, tracącą zaufanie, wcześniej chwaliła daną rzecz, ideę czy osobę! Dlaczego? Czyżby była głupia? Nie miała dość danych?

Możliwe, że nie miała dość danych lecz także, miała na tamten moment inne przekonania, sposób odbioru świata. Jednym słowem była jakby „inną osobą”. Dlatego określenie, że się zawiodła na czymś jest bezsensowne! Można by powiedzieć, że zawiodła się raczej na swojej własnej wizji z tamtego okresu czasu, dotyczącej danej rzeczy, idei czy osoby.

Trzeba pamiętać, że wszystko się zmienia, płynie. Zmieniamy się my ale i zmianom podlegają rzeczy, na których budujemy swój system wartości, nawet jeśli te zmiany są prawie niezauważalne. Wystarczy zmiana okoliczności spostrzegania czegoś. Jednakże często zapominamy o tym. Lęk przed zmianami powoduje, że szukamy czegoś stałego, czego moglibyśmy się trzymać, co byłoby bazą naszego samookreślenia.

I tu dochodzę do kolejnego wniosku: jeśli pozwalasz być coś z zewnątrz określało Ciebie, np. jakaś normy, zasady, instytucje, religie, autorytety, oddajesz temu czemuś władzę nad Tobą i Twoim życiem.

Ta osoba lub idea ma wtedy możliwość manipulowania Tobą poprzez Twoje emocje. Jeśli jest spójna z Twoimi przekonaniami, co wyzwala pozytywne emocje, pochwalasz daną osobę instytucję lub ideę. Jeśli się zmienia i wprowadza zmiany lub Ty się zmieniasz- przestajecie do siebie „pasować”.
Jakie wtedy jest wyjście? Dostosować się czyli jeszcze bardziej pozwolić by to „coś” kierowało Twoim funkcjonowaniem; trwać przy swoich przekonaniach, co niekiedy prowadzi do zerwania z daną instytucją, osobą lub ideą; lub zasymilować część nowych wartości i wówczas wybrać: zostaję przy tym czy idę swoją drogą.

Kolejną ważną kwestią, która utrudniać może życie w zgodzie z sobą, swoimi przekonaniami, swoją duszą, jest rozbieżność, jaką dana osoba może odczuwać w stosunku do danej osoby, idei lub instytucji (wymieniam tylko przykładowe czynniki). Jest to różnica między tym, co dana osoba, idea lub instytucja przekazuje, naucza a tym, jak sama postępuje, czyli: rozbieżność między słowem a czynem. Ktoś mówi co innego i robi co innego niż głosi.

Bywa ciężkim momentem odkrycie, że osoba, autorytet, instytucja, której do tej pory ufaliśmy ma jakieś minusy, a konkretnie, że nie żyje w zgodzie z zasadami, które głosi lub żyje nimi tylko częściowo, na tyle, na ile jest to wygodne dla niej.

Z reguły przestajemy całkowicie ufać tej osobie, religii, instytucji. Skoro zawiodła nas w tej kwestii, myślimy, może także w innych? Bardzo trudno przychodzi nam ODDZIELENIE IDEI, TREŚCI, SEDNA PRZEKAZU OD OSOBY PRZEKAZUJĄCEJ.

Sam przekaz może być naprawdę świetną, wartościową ideą lecz osoba, która go przekazuje, może mieć swoje osobiste, ludzkie wady, problemy, utrudniające przekazanie tego sedna.

Odkrycie i zrozumienie tego faktu sprawia, że przestajemy obwiniać daną osobę czy instytucję oraz generalizować, że skoro osoba ma wady to i przekaz też. Poza tym przecież w pewnych kwestiach, zarówno osoba czy instytucja, może mieć wspaniałe zasady i być z nimi spójna, to znaczy sama żyć nimi, w innych nie.

Nie będę tu rozpatrywała powodów dlaczego tak się dzieje. Jeśli ktoś zechce zaprzestać ocen i idącego za nimi obwiniania osoby lub instytucji, na której się zawiódł, sam znajdzie zrozumienie, dlaczego ta osoba lub instytucja tak postępuje. Moim celem jest uwrażliwienie czytelników na inne sposoby widzenia. W tym przykładzie: na zobaczenie różnicy między sednem idei a osobą je przekazującą.

Rilke napisał: „Nie daj się zwieść i nie myśl, iż ten, który trudzi się by dodać Ci otuchy, żyje w spokoju ducha, wśród prostych i skromnych słów, z których ty czasem czerpiesz pociechę. Jego życie jest pełne udręk i smutku i daleko mu do twego życia. Wszak, gdyby było inaczej, nigdy nie zdołałby odnaleźć owych słów”.

wtorek, 26 kwietnia 2011

Opiekunowie i Przewodnicy Duchowi.



Jedni wierzą w ich obecność i uznają z wskazaną, inni- odwrotnie. Jeszcze inni wzywają ich w imię zasady: "gdy trwoga to do Boga". Istnieją opiekunowie z różnych wibracji i na różne okoliczności. Każdy ma także swoich przewodników i opiekunów w duchowym świecie, zarówno na całe życie, jak i w poszczególnych jego ważnych momentach. Trzeba nauczyć rozpoznawania ich wibracji i obecności, by uniknąć iluzji. Także poznanie sposobów na kontakt z nimi jest bardzo pomocne. Ja mogę Ci w tym pomóc:)

Jeśli chcesz poznać swoich opiekunów i przewodników duchowych- napisz do mnie na wizjonerka@interia.eu

środa, 20 kwietnia 2011

Ludzka "nie" doskonałość...


Mam tylko jedno skrzydło
To prawie tak jak anioł
A Ty masz skrzydło drugie
Rośnie u Twoich ramion

Gdy staniesz przy mnie blisko
I mocno mnie przytulisz
Bez trudu popłyniemy
Prosto w wysokie chmury

Szczęśliwe chwile to motyle
Miłość wieczna tęsknota

Zatrzymamy się w locie
Nad szczytem i urwiskiem
I będziemy nad Ziemią
Nieziemskim zjawiskiem

To będzie nasza pierwsza
Komunia bez końca
Przytul mnie tylko mocno
Lecimy do słońca

Szczęśliwe chwile to motyle
Miłość wieczna tęsknota




poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Znaki na przemianę duchową.



Oto objawy, które wskazują na duchową przemianę oraz rozszerzanie się świadomości ku przebudzeniu i duchowemu przełomowi. Każdy z nich przemija, więc nie należy zbyt przejmować się ich wystąpieniem, a raczej cieszyć, jako na znak przemiany:))

Bóle: głównie w okolicy szyi, ramion i pleców- znak na kształtowanie Świetlanego Ciała.

Uczucie smutku bez powodu. Może być związane z płaczem- znak na uwalnianie przeszłości, także z innych żyć.

Nagła zmiana pracy, kariery lub/i brak pasji do działania, do robienia czegokolwiek- znak na "resetowanie" mózgu i życia.

Fizyczna dezorietnacja, brak uziemienia, "odlot", zaburzenia równowagi- znak na uziemianie nowej energii.

Wycofanie ze związków rodzinnych i innych- znak na wypalnie starej karmy. Potem możliwa nowa relacja.

Poczucie osamotnienia, niezrozumienia, wycofania, wyobcowania, pustki- przemiana w związkach jak wyżej plus wolna przestrzeń na nowe się tworzy, co wiąże się też, że duchowi przewodnicy odsuwają się byś świadomie i samodzielnie ukształtował kontakt z boskością w sobie.

Nietypowe przemiany snu i marzenia senne- sny są intensywniejsze, co wskazuje na uwalnianie starych energii (szczególnie sny o wojnie, potworach, ucieczce). Inne niż dotąd osobiste wzorce snu, budzenia, zasypiania.

Tęsknota za powrotem do "domu"- wskazuje na ukończenie cyklów karmy. Pamiętaj jednak, że bez fizycznego ciała niewiele zdziałasz w konkrecie, a jesteś tu potrzebny.

Opracowałam na podstawie książki: "Mistrzowie Nowej Energii" Adamusa Saint- Germaina.

niedziela, 17 kwietnia 2011

Łaska...




Niesamowita łaska, jak słodki dźwięk
To uratowało nieszczęśniczkę taką, jak ja
Raz byłam zagubiona, ale teraz się odnalazłam
Byłam ślepa, ale teraz widzę
Istniejaca łaska, która nauczyła moje serce czuć
I łaska mój lęk złagodziła
Jak wybitnie zrobił, że łaskę ukazuje
Godzina, w której jako pierwsza uwierzyłam
Kiedy byliśmy tam dziesięć tysięcy lat
Jasność lśni jak słońce
Mieliśmy nie mniej dni, aby śpiewaniem wysławiać Boga
Wtedy kiedy pierwszy raz zaczęliśmy...

piątek, 15 kwietnia 2011

Sposób pracy psychologa duchowego.

 
Z wykształcenia jestem psychologiem, w sercu chrześcijanką, która pamięta też celtycki rodowód tych rytuałów, a w działaniu po prostu sobą. Czyli wszystko, co znam, sprawdziłam oraz uważam za skuteczne i zgodne z drogą duszy, stosuję w praktyce. To coś więcej niż metody, które wymieniam tutaj. Ufam przewodnictwu Boga w sobie i inspiracjom Jego pomocników, dlatego, gdy przychodzisz do mnie, działam najlepiej, jak tylko mogę, przekazując Tobie te inspiracje z "Góry". Zawsze dzieje się wszystko, co właściwe, gdy spotykamy się, nawet tylko w energetycznej przestrzeni, bo to nie ja działam lecz ON poprzez mnie. Jak umiem najlepiej, przekazuję Ci to. Cały czas skupiam się nad rozszerzaniem Boskiej Obecności w sobie, abym mogła przekazywać Ci tylko to, co najlepsze i Najwyższej Jakości. Nieraz ktoś pyta mnie czemu korzystam z pośrednictwa duchowego innych energii niż boska. Moją drogą bowiem jest pokazać Ci, że bezpiecznie możesz przejść te strefy duchowe, które inni omijają. Dzięki totalnemu zaufaniu.

Nie jestem ani wróżką ani jasnowidzem, choć i elementy tych zawodów można odnaleźć w moim sposobie pracy. Nazwałam siebie psychologiem duchowym, gdyż wnioski z konkretnych informacji o Tobie ze sfery tej rzeczywistości oraz sfery psychicznej, potwierdzam wnioskami ze sfery duchowej, "odczytu Twej duszy", wspierając się znanymi mi metodami, tak zwanymi parapsychologicznymi, ezoterycznymi. Zawsze zanim zaczynam pracę w tej konkretnej rzeczywistości, przygotowuję się do niej poprzez modlitwy i medytacje. Stwarzam duchową przestrzeń dla naszego spotkania.

Opisuję Ci jak wygląda mój sposób pracy, gdyż chcę, żebyś miał jasność, zanim podejmiesz decyzję, że to ja mam być Twoim przewodnikiem. Nie jestem nauczycielem, wróżką, jasnowidzem, uzdrawiaczem, pomocnikiem, szamanem, terapeutą (choć każdy z elementów tych działań możesz znaleźć w mojej pracy), ale właśnie- przewodnikiem. Rozważ proszę moje słowa...

Po analizie Twego życia i zdarzeń, określanych przez Ciebie, jako problemy, znajduję sedno, od którego trzeba zacząć działania zmierzające do nawiązania przez Ciebie kontaktu z Twoją duszą. Podpowiadam Ci rozwiązania ale Twoją wolą jest jak, i czy w ogóle, je wykorzystasz, i czy CHCESZ, skorzystać z moich podpowiedzi i, tak zwanej, pomocy. Piszę "tak zwanej", gdyż uważam, że ani ja pomocy nie udzielam ani Ty jej nie potrzebujesz. Zrozum, proszę, że czasami konieczne jest, przejście przez "strefę cienia". Dla mnie to także nie jest łatwe, gdy idę tam z Tobą. Moja osoba służy Ci jako przewodnik, przykład i inspiracja. Jestem dla Ciebie, żebyś zrozumiał, że tak naprawdę JUŻ JESTEŚ DOSKONAŁY. Chcę żebyś to zobaczył i wziął odpowiedzialność za swoje życie, uruchomił wolną wolę, dzięki której staniesz się własnym Mistrzem i autorytetem oraz stworzysz świadomie własne, szczęśliwe życie.




środa, 13 kwietnia 2011

Droga do zdrowia.



Droga do zdrowia fizycznego łączy się idealnie ze zdrowiem duchowym. Można do sprawy podejść od strony ciała albo ducha. Zależy to od osobistego planu duszy na to życie, osobowości danej osoby, potrzeby podążania określoną ścieżką i wyborem na niej przeróżnych metod, które mogą pomóc w osiągnięcia stanu zdrowia (inaczej: harmonii wszystkich aspektów istnienia osoby).

Poczucie pełni zdrowia może współistnieć z faktycznym stanem zdrowia osoby, ale może też być zaburzone przez nierealne postrzeganie go. Mówiąc prościej: bywa, że ktoś czuje się chory a chory nie jest, bywa, że czuje się zdrowy a zdrowym nie jest, i oczywiście może być także tak, że jego samopoczucie odzwierciedla faktyczny stan zdrowia (fizycznego, psychicznego albo/i duchowego).

Jak dojść do pełni zdrowia we wszsystkich jego aspektach? Jak sprawić by wewnętrzne odczuwanie harmonii psycho-fizycznej równało się harmonii duchowej?

Jak wspominałam: są osoby, które podchodzą do tej kwestii od strony ciała, inne- od strony duchowej. Ci pierwsi szukają metod konkretnych, czy to z medycyny konwencjonalnej czy naturalnej. Ci drudzy- pracują nad rozwojem osobowościowym albo duchowym, eliminując blokady na tej drodze metodami psychologiczno- duchowymi.

Prędzej czy później nadchodzi moment (niezależnie od jakiej strony do tej kwestii podejdziesz), gdy zdrowie i harmonia we wszystkich aspektach Twojego istnienia, zacznie się przejawiać. Będzie to chwila, gdy zaczniesz troszczyć się o siebie z miłością. Na drodze poszukiwania zdrowia, jak i na każdej innej, warto kierować się tym, co najlepsze DLA MNIE,  co JA odczuwam, jako właściwą dla mnie metodę. Na nic bowiem zdadzą się najlepsze autorytety, gdy sama nie będę w pełni przekonana do czegoś. A jak najlepiej się przekonać? Poprzez swoje samopoczucie, odczucia i konkretne efekty poprawy zdrowia, które następują szybko i są trwałe.

Jako przykład powiem coś o sobie: przez dłuższy czas stosowałam esencjoterapię, gdy terapeutka doradziła zastosowanie czegoś bardziej konkretnego, co łączy działanie duchowe z fizycznym i realnie regeneruje fizyczne ciało. Osobiście jestem za tym, że bez zdrowego ciała nie możemy realizować celu duszy w tym życiu na Ziemi. Wiem, że są takie drogi, które ignorują zdrowie ciała albo sugerują wyzwolenie z niego. Jednak w moim mniemaniu zdrowie ciała odzwierciedla stan harmonii całości istnienia, zaś sposób troski o nie (o siebie)- stopień kochania siebie. W związku z powyższym: znalazłam takie metody, jak terapia olejkami energetycznymi, która łączy energię ziemską z duchową, albo preparaty (polecam je Wam poniżej), które (choć na pierwszy rzut oka tego nie widać) pomagają podnieść ciało na poziom zdrowia oraz podnieść duszę na poziom ducha.

http://www.profilaktyka.net.pl/

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Kilka słów o istotach duchowych ze świata natury.


Wróżki różnią się od aniołów tym, że mają swoją osobowość i nie każdego obdarzają miłością. Lubią ludzi kochających przyrodę, którzy lubią się bawić, tańczyć i śpiewać, dbają o ekologiczny tryb życia, np. wegetariańsko się odżywiają. Kontaktują się z ludźmi o delikatnej, wrażliwej naturze, którzy wierzą w ich istnienie. Współistnieją z przyrodą i zwierzętami, więc w takich miejscach łatwiej o kontakt z nimi. Te anioły natury kochające radość, mogą robić dowcipy osobom, które nie szanują środowiska. Opiekują się poszczególnymi żywiołami, ale i elementami natury, jak kwiaty, zwierzęta, kamienie, drzewa itp. Także sprzyjają człwiekowi, którego polubią w wielu życiowych sprawach. Objawiają się w wielu formach, zwykle jednak w sposób tak delikatny, jak muśnięcie skrzydła motyla. Mogą wcielać się w ludzi albo być Twoimi przewodnikami duchowymi. To one wybierają kontakt z Tobą. Ty możesz tylko poprzez odpowiedni styl bycia w swoisty sposób je przyciągnąć.


piątek, 8 kwietnia 2011

Wciąż żywa, nieumarła...

Tekst tłumaczony na polski do wczorajszej piosenki:)

Falledal dea
Falledal do
Falledal da
Falledaldea
Ya vana dea ribeda

Czy możesz dotknąć
Żywiącego nas korzenia
Czy możesz usłyszeć
Moje słowa
Czy możesz poczuć
Poruszającą cię muzykę
Czy możesz poczuć się dziś żywy

Silny niczym trawa
Wysoki jak drzewo
Wolny jak wiatr
Wiecznie
Nic do stracenia
Nic do osiągnięcia
Tylko dziki bieg
Znów, znów i znów

Czy możesz dotknąć
Żywiącego nas korzenia
Czy możesz usłyszeć
Moje słowa
Czy możesz poczć
Poruszającą cię muzykę
Czy możesz poczuć się dziś żywy

Falledal do
Falledal dea
Falledal do
Falledal da
Falledaldea
Ya vana dea ribeda

Bzyczące pszczoły i kwiat
Tylko drzewa i ja
Mała pszczoła i kwiat
Tylko drzewa i ja
Omnia Alive

czwartek, 7 kwietnia 2011

Czarodziejskości celtyckiej ciąg dalszy.


Wraz z wiosną wraca życie do duchowych światów, które koegzystują z przyrodą.

Magia Faery jest specyficzna odmianą szamanizmu celtyckiego i zarazem główną jego składową częścią. Inaczej: Tradycja Wróżek, zajmuje się głęboką, osobistą transformacją. Jest ona bardzo subtelna, dlatego dużo w niej poezji, i dlatego trzeba być otwartym na delikatny przekaz poza słowami... Była praktykowana kiedyś przez wiejskie czarodziejki, więc jest także prosta i naturalna. To stosowanie mistyki na co dzień:)

Jednakże przejście przemiany drogą Faerie (Fay), wymaga silnego ego (co różni tę drogę od innych duchowych), bo bez niego łatwo "odlecieć". Trzeba mieć silną psychikę i temperament: by nie przestraszyć się doznań lub wizji, albo kontaktu z Ludem Fay, który pomaga Ci w Twoim oczyszczeniu oraz samemu staniu się narzędziem i rytuałem w jednym.

To drastyczny trening dla zdesperowanych poszukiwaczy mocy uzdrawiających, którzy w innych sposób ich nie otrzymają.

W tradycji celtyckiej osiągnięcie oświecenia to harmonia "ja" z Duchem, a nie stopienie się z nim, jak w filozofii Wschodu. Pozwala to na zachowanie odrębności. Thuatha de Danaan- plemię bogów przybyłe zza morza (mają wiele wspólnego z Mayami..) obdarzyło ludzi boskimi darami. Dało nam możliwość współtworzenia ze Stwórcą poprzez zamanifestowanie Jego woli na Ziemi za pomocą naszych indywidualnych darów. Bóstwa, które czcili Celtowie były po prostu emanacjami Stwórcy.

Według Celtów wszystko na tym i tamtym świecie żyje i ma duszę. Szamani potrafili kontaktować się z ludem Faery, który nie jest ani aniołami ani wróżkami i elfami w stylu bajkowych wyobrażeń. To potężne istoty magiczne zwane Tuatha na Sidhe- Ród ze Świata Światła. Istnieje legenda, że druidzi weszli do ich świata w czasie chrześcijańskich prześladowań.

Jako rodzaj szamanizmu, szamanizm celtycki, ma także jak inne jego formy, podobne elementy składowe, jak np. inicjacia, transowe stany służące uzyskaniu wiedzy lub uzdrowienia, kontakty z zaświatami i innymi formami życia, jak np. zwierzęta. Szamani celtyccy mogli być druidami ale także bardami i owatami. To właśnie od święta Samhain do Beltane adepci uczyli się sztuki tajemnej.

Nazwa Celt pochodzi od słowa "kelu", które oznacza "dzieci najwyższego Boga". Wierzyli w wędrówkę dusz, przepowiadali z przyrody i mogli na nią wpłynąć. Ważna była dla nich także specyficzna astrologia i numerologia, szczególnie przeciwieństwa, jak dzień i noc. Swoje nauki przekazywali często w triadach.

wtorek, 5 kwietnia 2011

Witajcie w celtyckim świecie moi Anam Cara:)

To część drogi mojej duszy. Co jakiś czas coś tu o tym napiszę.

Anam Cara (nad C powinna być kropeczka ale nie wiem, jak to zrobić) to przyjaciel duszy. Boska dusza nie ma między Tobą a nim ograniczeń, z ludzkiego pojmowania świata.. To boskie światło, które Was oboje przenika. Osoba ta, jest jak część Ciebie, przy niej jesteś totalnie prawdziwy i szczery. Tej więzi nie rozrywa nawet rozstanie ani śmierć, jednakże także i ten związek może przechodzić burze nawet po latach. Gdy to przetrwacie- wychodzicie umocnieni. Buduje się nowa jakość, otwierasz się na miłość w sobie. Rozdrapywanie ran, skupianie się na problemach- niszczy tajemną bliskość. Gdzie nie ma namiętności dusza śpi albo jest nieobecna. Miłosna tęsknota przemienia życie. Przy Twoim Anam Cara- jesteś sobą i to jest święte.

"Błogosławieństwo przyjaźni:
Obyś był błogosławiony dobrymi przyjaciółmi.
Obyś nauczył się być dobrym przyjacielem dla samego siebie.
Obyś był w stanie odbyć podróż do tego miejsca w Twej duszy,
gdzie czeka na Ciebie wielka miłość, ciepło, uczucie i wybaczenie.
Oby to cię zmieniło.
Oby przemieniło to, co w Tobie negatywne, zamknięte i zimne.
Obyś zaznał prawdziwej namiętności, pokrewieństwa i powinowactwa w przynależności.
Obyś cenił przyjaciół.
Obyś był dobry dla nich i obyś był dla nich obecny; oby obdarzyli Cię wszelkimi błogosławieństwami, wyzwaniami, prawdą i światłem, niezbędnymi w Twej życiowej wędrówce.
Obyś nigdy nie był osamotniony, lecz obyś zawsze trwał w delikatnym gnieździe przynależności z Twym Anam Cara."
za: John O'Donohue "Anam Cara- duchowa mądrość celtyckiego świata".


Uwolnienie od problemów.



"Spotkać swoją "Obecność JAM JEST" i zakotwiczyć się w niej jest jedyną pożądaną rzeczą, którą należy zrobić. Jasne, że do czasu, nim dojdziesz do tego punktu zdecydowanego zaczepienia się twojej "Wielkiej Obecności JAM JEST" należy kolejno rozwiązywać swoje problemy, w miarę jak przychodzą ale o wiele lepiej jest wejść i uwolnić tą Potężną Obecność. Energia i Działanie, rozwiążą problemy zanim one do Ciebie dojdą. Czy to nie jest lepsze niż budzić się codziennie i wynajdywać nowe problemy i stawiać im czoła jakby były czymś bardzo ważnym choć w rzeczywistości nim nie są? Mimo wszystko zgodzisz się ze mną, że niektóre problemy przynajmniej dla zmysłów zewnętrznych, mają jednak ogromne znaczenie.
Za Twoje chwalebne posłuszeństwo dla Boskiej Zasady Istot Twórczych, my skierujemy z naszej Zbroi niepokonaną Ochronę by osłaniała ciebie, dopóki siła własnego Światła, w które wchodzisz nie będzie potrzebowała ochrony.
Czy nie warto zdobyć się na tyle koniecznego wysiłku, aby móc się zawsze poruszać w tej Zwycięskiej Wolności? Wówczas gdy zbudzisz się rano już nie napotkasz przeszkód."
ze Złotej Księgi Saint Germaina

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Być czy nie być... w i dla świata.


"Było jednak za późno by do kogokolwiek dzwonić. Pomyślałem, że wejdę do jakiegoś baru, zamówię coś do picia. Na pewno ktoś mnie rozpozna i zaprosi do stolika. Oparłem się jednak pokusie i spóbowałem przeżyć tę chwilę do końca, i odkryłem, iż nie istnieje nic gorszego od poczucia, że nasze istnienie lub nieistnienie nie jest dla nikogo ważne, nikogo nie interesują nasze przemyślenia na temat życia, a świat spokojnie może toczyć się dalej bez naszej kłopotliwej obecności." P.Coelho Zahir

Jakże często mamy potrzebę istnienia w świecie, bycia. Istnienia dla świata przez dzielenie się sobą, swoimi przeżyciami, czyli swoim życiem. Ja tak mam. Możliwe, że i Ty tak masz, choć czasami. O ile łatwiej podzielić się wrażeniami (np. po przeczytanej książce, obejrzanym filmie, spotkaniu kogoś itp.) niż zatrzymać je dla siebie.

Można dodać do tego piękną ideologię, że przecież ja się dzielę, czyli dzielę sobą. To coś znaczy. A może to znaczy tylko dla mnie? Może osoba, którą obdarzam trudną sztuką własnej otwartości wcale jej nie potrzebuje? Ja daję ale ona nie chce przyjąć. Dlatego zawsze pytam kogoś: chcesz tego słuchać?

Bywa, że ktoś odpowiada, że nie chce takiego pytania bo przecież nie wie, co powiem, więc w trakcie opowieści ewentulanie zareaguje.

Ja jednak uważam, że jeśli słuchamy siebie cały czas (tak, siebie, także w trakcie słuchania drugiej osoby), wtedy wcześniej niż usłyszymy słowa opowieści wiemy, poprzez uczucia, czy chcemy ją usłyszeć. Tak samo dzieje się, gdy bierzemy do ręki książkę, której nie znamy, a jakoś nas przyciągnęła, gdy spotykamy kogoś i od razu go lubimy, gdy najróżniejsze rzeczy na pociągają. Wiemy to WCZEŚNIEJ. Skąd? Jedni powiedzą, że to karma, inni- przeznaczenie, albo... coś tam.

Jeśli jeszcze nie umiesz siebie tak słuchać, by wiedzieć czy coś chcesz usłuszeć zanim zostanie to powiedziane, z czymś się zetknąć (jak z tym dla przykładu blogiem) zanim poznasz istotę przekazu, daj sobie czas. To może być mała chwila (jak spacer Coelho) by ją przeżyć do końca. Wtedy będziesz wiedział czy jest to czas na dzielenie się sobą, na słuchanie, a może na ugruntowanie przeżycia w samotności.