Następnego dnia misjonarz znów ujrzał człowieka głaszczącego piasek pustyni. Człowiek powiedział, że pustynia nadal płacze, ponieważ rozpacza, że myśląc, iż przez miliony lat była bezużyteczna, zmarnowała tyle czasu bluźniąc przeciw Bogu i skarżąc się na swój los. Na to odparł misjonarz: Powiedz jej, że choć ludzkie życie jest o wiele krótsze, też latami rozpacza, że jest bezużyteczny. rzadko odkrywa sens swojego życia i jest przekonany, że Bóg obchodzi z nim się niesprawiedliwie. Czasem jakieś zdarzenie odkrywa przed nim powód jego narodzin. Mimo to, zdaje on sobie sprawę, że na wiele rzeczy jest już za późno i nadal cierpi. Na to odparł człowiek: Nie wiem, czy ona to usłyszy. Przyzwyczaiła się do bólu i nie umie inaczej patrzeć na świat. A na to misjonarz: Zróbmy tak, jak ja czynię dla człowieka tracącego nadzieję. Pomódlmy się.
Modlili się razem, każdy na swój sposób. Każdy do "swojego" Boga. Jeden do katolickiego, drugi do muzułmańskiego.
Następnego dnia człowieka na pustyni już nie było. W miejscu, gdzie głaskał piasek, ziemia stała się wilgotna. Powstało niewielkie źródełko, a z czasem mieszkańcy Marakeszu wybudowali tam studnię nazywając ją Studnią Pustynnych Łez. Mówią, że kto napije się z niej wody, zmieni przyczynę swych cierpień w źródło radości i odnajdzie swoje prawdziwe powołanie.
- na podstawie eseju P. Coelho "Lament pustyni".