Szukaj na tym blogu

wtorek, 22 grudnia 2015

Przypowieść o Hyzyrze i Mojżeszu. Kiedy staniesz na skraju dróg- przypomnij ją sobie...

"Mojżesz i Hyzyr popłynęli statkiem. Hyzyr kazał Mojżeszowi milczeć i cierpliwie czekać. Podczas rejsu na burcie usiadł wróbel i zaczął pić słoną wodę. Widząc to Hyzyr rozłupał kilka desek w kadłubie statku. Czemu to robisz?- zapytał zaskoczony Mojżesz. A Hyzyr znów kazał mu czekać. Wreszcie zeszli na ląd i spotkali tam chłopca. Hyzyr go zabił a Mojżesz nie wytrzymał i oskarżył go o śmierć niewinnego człowieka. Hyzyr znów kazał mu być cierpliwym. I znów ruszyli w drogę aż doszli do walącego się muru. Hyzyr kazał go naprawić, a Mojżesz stwierdził, że traci czas na głupstwa.

Hyzyr uznał, że przez niecierpliwość Mojżesza pora się rozstać i wszystko mu wyjaśnił.

Zniszczył statek, którym płynęli, bowiem władca- tyran odbierał marynarzom najlepsze statki. Zabił chłopaka, który w przyszłości miał gnębić swoich rodziców. A zburzony mur należał do dwójki sierot, które niebawem miały znaleźć w tym miejscu skarb. Dlatego mur musiał pozostać nienaruszony. Wtedy Mojżesz zrozumiał Hyzyra.

W każdym złym czynie kryje się dobro. W każdym błogosławieństwie tkwi przekleństwo. Nic nie jest takie, jakie się wydaje. Zaczekaj aż ktoś pojmie sens Twoich decyzji i rób to, co uważasz za słuszne."

- Hurrem.

wtorek, 17 listopada 2015

poniedziałek, 9 listopada 2015

Boży głupiec.

Głupcy boży nie stawiają pytań. Śmieją się i akceptują, wszystko zmieniając w radość:)))

Być wielkodusznym, uprzejmym, koić niepokój innych, niczego nie marnować, malować, czytać, słuchać i modlić się... choć nawet nie wiesz do kogo...

Do WSZYSTKIEGO powołuje nas Bóg- składnik Ciebie. Dokładnie. Bez dopowiedzeń.


sobota, 31 października 2015

Oswajanie śmierci, czyli jak się dawniej umierało w domu.





Zanim zmarły opuścił swój dom, trzy razy uderzano trumną w próg na znak pożegnania, wypowiadając przy tym słowa: "Duszo opuść te progi, przez które przeszły twoje nogi". Rozstanie z ziemskim padołem miały ułatwić także inne obrzędy, które współcześnie żyjącym mogą wydawać się dziwne i niezrozumiałe. Są jakby ze świata, do którego - na własne życzenie - nie mamy już wstępu.

Umieranie w szpitalu, korzystanie z usług zakładu pogrzebowego, odstawianie trumny do chłodni albo do krematorium to dzisiaj już właściwie norma. Wizja towarzyszenia umierającemu w domowych warunkach u wielu budzi strach, a może nawet niesmak. Umieranie uchodzi za nieestetyczne, nieprzystające do obecnych czasów. Nie jest również tak oswojone jak dawniej.
W ludowej tradycji pożegnanie z umierającym było naturalnym i uroczystym wydarzeniem w życiu rodziny. Towarzyszyło mu wiele obrzędów i wierzeń. Przestrzeganie takich zwyczajów miało z jednej strony zapewnić umierającemu spokojne przejście do innego świata, a z drugiej - wypędzić śmierć i uchronić przed nią pozostających na tym świecie.

Nie płakać. Słuchać, czy pies wyje.
Ostatnie chwile życia upływały zwykle na pojednaniu z Bogiem i bliskimi. Do umierającego wzywano księdza, który po spowiedzi udzielał mu komunii i sakramentu namaszczenia chorych. W ręce rozstającego się z życiem wkładano zapaloną gromnicę, której światło miało oświecać duszy drogę do nieba. Obok czuwała rodzina, znajomi i sąsiedzi. Aby nie zatrzymywać umierającego i nie przedłużać jego cierpienia, starano się powstrzymać od płaczu i rozpaczy. Długi zgon miał bowiem świadczyć o tym, że umierający miał coś na sumieniu albo nawet był pod wpływem sił nieczystych. Aby dusza szybciej rozdzieliła się z ciałem, dzwoniono dzwonkiem dla konających, otwierano okna i drzwi. Jeśli i to nie pomogło, zabierano umierającemu spod głowy poduszkę.
Zbliżającą się śmierć mieszkańcy wsi zauważali po reakcji zwierząt - pies wył, koń kopał dołek, w klepisku chałupy pojawiał się kopiec kreta. Jako zapowiedź śmierci traktowano także spadające nagle przedmioty i pękające bez przyczyny lustra.

Zatrzymany zegar, zasłonięte lustro.
Aby sprawdzić, czy nastąpił zgon, do ust zmarłego przykładano lusterko i czekano, czy pojawi się na nim para. Zegar zatrzymywano na godzinie śmierci, lustra zasłaniano czarnym materiałem lub odwracano do ściany, by dusza się w nim nie przejrzała i nie zechciała zostać w domu. Śmieci nie wymiatano z chałupy, jedynie zagarniano pod trumnę, by "nie wymieść jeszcze kogoś z rodziny".
Myciem i ubieraniem zmarłego zajmowały się zwykle jego dzieci, przy czym córki przygotowywały do pogrzebu matkę, a synowie ojca. Wodę, którą obmywano ciało, wylewano w niedostępnym miejscu, by nie wszedł w nią ani człowiek, ani zwierzę.

Unikano patrzenia w oczy nieboszczyka, by nie sprowadzić śmierci na siebie. Zmarłemu zamykano oczy, a na powiekach układano monety, które później trzeba było włożyć do trumny tak jak różaniec, obrazek ze świętym patronem, modlitewnik, a czasem jego ulubione przedmioty. Pod głowę wkładano zioła poświęcone w dniu Matki Boskiej Zielnej. Ręce składano dopiero w trumnie, żeby się nie rozsunęły, bo to zapowiadało kolejne pogrzeby w tym samym domu. Zanim jednak trumnę przywieziono, nieboszczyk spoczywał na desce ułożonej na krzesłach.
O śmierci trzeba było powiadomić nie tylko krewnych i sąsiadów, ale także zwierzęta w zagrodzie i pszczoły w ulach, mówiąc im, że mają nowego gospodarza.

Trzy razy trumną o próg.
Zmarły pozostawał w domu nie dłużej niż trzy dni. W tym czasie nie wolno było nieboszczyka zostawić w domu samego, a w pomieszczeniu z nim musiało palić się światło. U wezgłowia trumny stawiano po obu stronach świece. Przy otwartej trumnie odbywało się czuwanie, któremu przewodniczył tzw. śpiewak. Prowadził on modlitwy i i intonował pieśni. W czuwaniu nie brały udziału kobiety ciężarne, a jeśli były takie w najbliższej rodzinie, to nie mogły spojrzeć na twarz umarłego. Dzień pogrzebu poprzedzała tzw. "pusta noc" z modlitwą i śpiewaniem. Wieko trumny zamykały osoby spoza rodziny, by zmarły nie zabrał ze sobą kogoś z bliskich. Wcześniej odbywało się pożegnanie i pokropienie ciała wodą święconą.

Podczas wyprowadzenia trumny otwierano wszystkie drzwi i przewracano krzesła, na których leżała trumna. Wszystko po to, by śmierć wyniosła się z domu a zmarły nie wrócił do swoich. Ostatnim, symbolicznym momentem było trzykrotne uderzenie trumną w próg. Zmarły żegnał się słowami "Pokój temu domowi" lub "zostańcie z Bogiem", które w jego imieniu wypowiadał prowadzący kondukt pogrzebowy, a potem ruszał w swą ostatnia drogę.

Sól przeciwko "wychodzeniu" z grobu zmarłego.
Trumnę wieziono do kościoła na wozie zaprzęgniętym w konie. Nie mogły to być jednak klacze, by zmarły nie zabrał im płodności. Woźnica nie używał bata, żeby nie uderzyć duszy. Kondukt pogrzebowy zatrzymywał się przy "krzyżu na rozstajnych drogach" lub przy pierwszej kapliczce przy wejściu do wsi. Śpiewak żegnał wtedy zmarłego w imieniu całej społeczności i prosił zgromadzonych o wybaczenie nieboszczykowi wszystkich jego win.
Na cmentarzu ciało chowano głową na wschód. Trumna i grób były posypywanie solą, co miało zapobiec "wychodzeniu" zmarłego. Bliscy wrzucali do grobu garść ziemi, aby nie ciążyła ona zmarłemu.

Po pogrzebie sprzątano dom, ustawiano poprzewracane krzesła, odsłaniano lustra i okna, uruchamiano zegar. W Małopolsce i w Łódzkiem wywracano wóz, którym wieziono trumnę.
W domu zmarłego organizowano stypę, czyli posiłek dla najbliższej rodziny, przyjaciół i sąsiadów.
Ludzie wierzyli, że po śmierci dusza przebywa na ziemi jeszcze 40 dni - tyle ile Jezus do chwili Wniebowstąpienia. Ponieważ w tym czasie zmarły nawiedzał miejsca związane z jego życiem, nie zmieniano niczego w ich otoczeniu. By przekonać się, czy dusza odwiedza dom, bliscy rozsypywali na podłodze w izbie popiół, a nad ranem sprawdzali, czy są na nim pozostawione ślady.

Taka obrzędowość, w której oprócz wiary było też sporo ludowych przesądów, wynikała z szacunku, jakim darzono człowieka i z powagi śmierci. Umieraniu towarzyszyła podniosła atmosfera, którą wzmacniał drobiazgowo przestrzegany rytuał. Uczestnicy pożegnania mieli świadomość, że biorą udział w spektaklu na pograniczu dwóch światów, w którym sami także odegrają kiedyś główną rolę.

Małgorzata Żyłko
----------------------------
Źródła:
Katarzyna Gańko, Ewelina Kwapień "Zwyczaje pogrzebowe" w: "Dialekty i gwary polskie. Kompedium internetowe pod red. Haliny Karaś"
Mariola Tymochowicz "Magia odejścia - obrzędowość pogrzebowa w Polsce"

poniedziałek, 21 września 2015

O samobójstwie.

Ostatnio bliska mi osoba popełniła samobójstwo. Dowiedziałam się jeszcze o kilku. Warto rozważyć takie zdanie: "Samobójstwo to trwałe rozwiązanie chwilowych problemów". To z filmu "Najwspanialszy ojciec świata". Szkoda, że Robin Williams tego nie rozważył...:(((

środa, 9 września 2015

O wsparciu.

Czasem wydaje Ci się, że jesteś sam, samotny ze swoimi odczuciami, lękami, przeżyciami, choć wokół jest tylu ludzi, może nawet przyjaciół, rodziny. Wydaje Ci się, że to, co przeżywasz jest tylko Twoje, że nikt inny tego nie rozumie. To nie jest tak. W momencie zalewania przez emocje jesteś w tym w pełni i świat jakby nie istnieje. Wtedy nie potrafisz zobaczyć szerszej perspektywy. A tymczasem od początku istnienia ludzkości KAŻDY na ziemi człowiek kiedyś cierpiał i kochał, przeżył stratę i się cieszył. Niezależnie czy był człowiekiem pierwotnym, renesansowym czy współczesnym. Choć drugi człowiek nie przechodzi podobnego zdarzenia w identyczny sposób, mimo wszystko jest w stanie Cię zrozumieć. Na pewnym poziomie to, co przeżywamy wszyscy jest takie samo... Dlatego spróbuj zobaczyć "światło w tunelu"- poproś o pomoc, o wsparcie. Zdziwisz się, jak wiele może takie mało słowo: proszę... Zdziwisz się, że są i tacy, którzy pomagają Ci nawet, gdy nie umiesz lub nie masz dość sił by prosić...


czwartek, 27 sierpnia 2015

To, co jest- jest właściwe.

Pokochaj świat i swoje życie, takim, jakie jest. Z jego smutkami i radościami. Pogódź się z tym, że nie wszystko rozumiesz w swoim życiu i to, jak funkcjonuje świat. Pogódź się z tym, że może nigdy się tego nie dowiesz. Wybacz Bogu, że stworzył świat właśnie takim, że pozwala nam na wolną wolę. Pokochaj piękno chwili, która może być ostatnią.


piątek, 24 lipca 2015

O podejmowaniu świadomych decyzji i wprowadzaniu ich w czyn.

Kiedy masz podjąć jakąś decyzję najpierw uwzględnij wszelkie dane, wszelkie aspekty sprawy, do jakich masz możliwość dojść świadomym umysłem. Jeśli zaś już ją podejmiesz- nie rezygnuj póki nie doprowadzisz sprawy do końca, albo póki nie zdarzy się coś naprawdę silniejszego energetycznie, co zmieni Twój punkt widzenia. Zwykle jest to coś takiego, co zmienia także Ciebie, nie tylko jakieś zdarzenie. Ludzie często sabotują sami siebie, miotają się bo raz chcą to, raz tamto. Sami sobie potem nie mogą ufać, uczą się niezdecydowania. W ten sposób marnotrawią własną energię i energie dane od Sił Wyższych do działania i osiągnięcia celu.

Bywa i tak, że gdy już podejmiemy decyzję i działamy w kierunku osiągnięcia celu, zdarzają się chwile niedziałania. Pozwólmy sobie na nie, poczekajmy aż znów poczujemy impuls. Te chwile mogą zmienić kierunek naszych działań albo zgromadzić większą porcję energii na dokończenie zadania.

Niech Twoje sumienie będzie wewnętrznym kompasem w podejmowaniu decyzji. Gdy czynisz dobrze- każda część Ciebie to potwierdza, a także zdarzenia i ludzie wokół. Każda energia Wszechświata Cię wspiera:)

środa, 10 czerwca 2015

Kiedy ustąpić...

"Nauczyłam się wierzyć, gdy ktoś mówi, że to koniec to jest koniec. Robi to niechętnie, więc to prawda.(...)

Nie myśl, że się poddaję. Walczyłam i to nie raz. Dlatego wiem, kiedy się poddać. To nie słabość. To dar. Nauczyłam się, kiedy odpuścić".

- z filmu Mad Man


poniedziałek, 25 maja 2015

Budzenie i utrzymanie wizji

Budzenie i utrzymanie wizji

Warsztaty, dzięki którym poznasz proste metody nawiązywania i rozpoznawania kontaktu z Twoją Duszą, Twoim duchowym połączeniem. Nauczysz się prostych technik pracy nad swoją ochroną duchową, rozpoznawaniem energii w sobie i swoim otoczeniu, kontaktowaniu się ze Źródłem poprzez kontakt z własną duszą, wzmacniania energii duszy i ciała oraz dobrego kontaktowania się z energiami (także innymi ludźmi). Poznasz najważniejsze kroki na drodze do własnego nieba! Podzielę się z Tobą sprawdzonymi metodami, które naprawdę działają z pełną mocą !!!

Miejsce: Harmonia Życia
http://harmoniazycia.net/

Czas: 20/21.06.2015 r.

Kontakt:
Adriana Michałowska
harmoniazycia@interia.pl
tel. 601557449

Cena: 400 zł (w tym warsztaty, domowe wyżywienie i nocleg).


sobota, 2 maja 2015

Niebo czy piekło.



"Gdybyśmy nie przekraczali podstawowej granicy w zaspokajaniu naszych potrzeb, to nie byłoby ani chorób powstałych wskutek nadużyć, ani problemów będących następstwem tych chorób; gdybyśmy ograniczyli swe wygórowane ambicje, to nie popadlibyśmy w ruinę; gdybyśmy nie chcieli wdrapać się wyżej niż możemy, to nie balibyśmy się spaść; gdybyśmy byli pokorni, to nie cierpielibyśmy wskutek urażonej dumy; gdybyśmy stosowali prawo miłosierdzia, nie bylibyśmy ani oszczerczy ani zawistni, ani zazdrośni, uniknęlibyśmy kłótni i nieporozumień; gdybyśmy nie wyrządzili innym krzywdy, to nie musielibyśmy obawiać się zemsty."

-cyt. z Allan Kardec "Niebo i piekło według spirytyzmu"

piątek, 10 kwietnia 2015

Poczucie braku.

Często wydaje nam się, że czegoś nam brakuje. Wydaje nam się, że to coś na pewno zaspokoi ten brak. Robimy wiele by to otrzymać lub osiągnąć, a gdy już to mamy... Cóż, często okazuje się, że to nie to albo zbyt mało czegoś i szukamy dalej. 

Tak, poszukiwania w celu zaspokojenia braków są dla nas bodźcami do rozwoju. O ile oczywiście potrafimy podejść do nich z dystansem. Gdy zaś jeden brak nakręca inny- nigdy nie będziemy szczęśliwi.

"Płakałem bo nie miałem butów, aż spotkałem człowieka, który nie miał nóg"- z filmu Autostrada do nieba.